ORATORIUM FILIPIŃSKIE CZ. II

ORATORIOSANFILIPPO.ORG

Nie bez znaczenia jest fakt, że najbardziej szczegółowy opis codziennych zajęć w Oratorium sporządził rzemieślnik – Pietro Focile „cassarius in Urbe apud S.Salvatorem in Laurum”, którego pewnego ranka w listopadzie 1560 r przyprowadził do kościoła św. Hieronima znajomy, wenecjanin Giovan Battista, „niezrównany garbarz”. Spotkali się przypadkiem w szpitalu św. Jana, gdy Battista „ubrany w biały fartuch, zajmował się chorymi”. Według relacji Pietro Focile, Battista po zakończeniu swych porannych obowiązków w szpitalu, „po obiedzie o dziewiątych nieszporach” zaprowadził go „na górę do oratorium”, a więc do spichlerza nad kościołem, zaś tego dnia rozważania o „wielu sprawach bożych” prowadził w obecności św. Filipa Francesco M. Tarugi. Potem wszyscy zeszli na modlitwę do kościoła, następnie udali się na spacer aż do świątyni Minerwy („aby zażyć trochę powietrza i wysłuchać nabożeństwa” – wyjaśnia Marcello Ferro), stamtąd do kościoła S. Maria degli Angeli, gdzie „Filip poprosił niektórych księży aby zabrali głos, sam zadawał im wiele pytań, oni mówili o zbawieniu duszy i bardzo podobało mi się to rozważanie”, potem powrót do św. Hieronima „akurat na Anioł Pański”, na godzinę modlitewnej medytacji, o której mówią również Agostino Manni, Marcello Ferro i Pompeo Pateri. Jak pisze autor opisu: „czułem się jakbym ten dzień spędził w towarzystwie aniołów”. Dzień, o którym mowa, był zapewne parzystym dniem tygodnia, ponieważ ćwiczenia w dni nieparzyste obejmowały również umartwienia cielesne (biczowanie). Była to pozostałość po praktykach średniowiecznych, której św. Filip nie zamierzał całkowicie odrzucać. Nie dotyczyło to oczywiście niedzieli – jak opisuje Agostino Manni, główny animator niedzielnych spotkań, w dni świąteczne, szczególnie na wiosnę, zbierano się zazwyczaj w kościele S.Onofrio, „tam siadano na trawie i śpiewano włoskie laudy, a któryś z chłopców recytował mowę”. Stałym punktem wszystkich tych praktyk była właśnie mowa, traktowana jako umocnienie dla udających się następnie do szpitali, recytowana przez „tego, kogo Ojciec wyznaczył” (zazwyczaj przez duchownego), wygłaszana w kolejno odwiedzanych kościołach, po posiłku spożywanym na trawie, a nawet recytowana przez „chłopca” na zakończenie spotkań w S. Onofrio. Mowa rodziła się bezpośrednio z rozmów, jakie Filip prowadził indywidualnie z braćmi w swoim pokoju. Była ona zarówno pod względem stylu jak i formy, specyficzną metodą upowszechniania zasad doktryny chrześcijańskiej. Doskonale odpowiadała na żywą w społeczeństwie, podsycaną przez głosy protestanckie, potrzebę bardziej czynnego uczestnictwa w rozważaniach teologicznych, moralnych i religijnych. Ta potrzeba została dzięki temu w naturalny sposób wpisana w Kościół, w ortodoksję, przy pełnej dobrowolności („kto chce przyjść, niech przyjdzie, kto nie chce, niech nie przychodzi”). Wszyscy uczestnicy spotkań podkreślają przede wszystkim panującą tam wolność słowa („pozwalał mówić wszystkim, każdemu tak jak potrafił”, „obecni wyrażali swoje zdanie”, „pytał każdego o sprawy duchowe .... a kiedy każdy z obecnych powiedział co myśli ... on sam na koniec nauczał”). Wolność ta jest tym bardziej wyjątkowa, że w spotkaniach brały udział osoby przeróżnego stanu, obok „prałatów i innych duchownych”, jak np.: Francesco M. Tarugi czy Giovanni Tommaso Arena, który zjawił się w malutkim Oratorium cały w jedwabiach, aby kpić z obecnych, przyjmowano tam również rzemieślników, takich jak wspomniany już Pietro Focile czy garbarz Giovan Battista, szewc Stefano, właściciel drogerii Monte Zazzara, krawiec Mario Tosini, celnik Giovanni Manzoli, a nawet ubogi cykoriarz, którego zauważył Bartolomeo Ricci. Pojawiali się również ludzie gwałtownego usposobienia, tacy jak Ignazio Festini, który przyszedł do Oratorium wprost po bójce, ostatecznie zaś przywdział habit dominikański, Fabrizio Tribiano da Recanati, syn szewca z Campo de’ Fiori, który w osiem dni po spotkaniu ze św. Filipem został skazany za zabójstwo. Im wszystkim św. Filip proponował lekturę tekstu, wybranego spośród najbardziej znanych dzieł mistyki średniowiecznej, który „przynosił i pożytek dla ducha i rozrywkę dla ciała, żeby słuchacze nie zasypiali”, co łatwo może się przydarzyć w godzinie popołudniowej sjesty, szczególnie latem (od czerwca do września spotkania rozpoczynano między godz. 14 a 15 po południu). Św. Filip świadomie wybrał właśnie tę godzinę, bo jak mówił „południowy demon przynosi wiele pokus do spędzania czasu ku obrazie boskiej”. Oprócz dzieł w języku włoskim: żywot bł. Colombini autorstwa Feo Belcari, Laudy Jacopone da Todi, czytano również De contemptu mundi Innocentego III, listy św. Katarzyny Sieneńskiej, Phareta Divini Amoris Serafino da Fermo (ucznia Battista da Crema, dominikanina skazanego przez Pawła III w 1536 r za sympatyzowanie z „biedakami liońskimi”, którego dzieła zostały umieszczone na indeksie Inkwizycji w 1564 r ), pisma Cassiano, Riccardo di S. Vittore, Giovanni Climaco, żywoty świętych, ojców pustyni i pierwszych uczniów św. Franciszka, a nawet listy misjonarzy z Indii, wzorowane na świadectwach męczeństwa charakteryzującego pierwotne chrześcijaństwo, w którym upatrywano wzoru dla Reformy katolickiej. Wspólną cechą tych wszystkich czytań był ich konkretny temat, najchętniej sięgano po żywoty świętych i historię Kościoła. Temat historii kościoła podjął jako pierwszy Cesare Baronio, który przez 30 lat nieprzerwanie służył Oratorium wykładając zagadnienia z historii Kościoła, z czego powstało monumentalne dzieło wydane w Annałach. Podobnie na bazie kazań poświęconych życiorysom świętych powstały wielkie dzieła hagiograficzne, których niezrównanym mistrzem był Antonio Gallonio.

Domenico Zorzi, S. Filippo Neri e la Vergine Chiesa dei Filippini, Verona - ORATORIOSANFILIPPO.ORG


Zważywszy poziom intelektualny większości uczestników, nie należy dziwić się, że „czasami mówiono rzeczy niewłaściwe i niezbyt jasne”. Było to jednak ryzyko wkalkulowane w koszty działania, które św. Filip podejmował, uczestnicząc w milczeniu w prezentowanych czytaniach (u św. Hieronima), był gotowy interweniować we właściwym czasie. Ściągnęło to jednak na niego wiele podejrzeń, szczególnie ze strony Piusa V – nieprzejednanego strażnika prawomyślności. Konsekwencją tego stanu rzeczy było śledztwo przeprowadzone w tajemnicy przez dwóch teologów dominikańskich Alessandro Franceschi i Paolino Bernardini w 1570 r, które po raz kolejny potwierdziło, że słuchacze „mają wiele pożytku” z owych rozważań, nie tylko dlatego, że mogą swobodnie konfrontować swoje opinie, ale przede wszystkim dlatego, że we wszelkich wyjaśnieniach czy sprostowaniach przemawia się do nich językiem całkowicie dla nich zrozumiałym. Św. Filip jako jeden z pierwszych wprowadzał w życie zalecenia trydenckie dotyczące reformy nauczania. Uznano bowiem, że bezpośrednie kazanie do ludu to jeden z najskuteczniejszych sposobów zwalczania ignorancji, szczególnie wśród ludności wiejskiej (stąd rozkwit działalności misyjnej na wsiach, w którą zaangażował się również Baronio), a równocześnie zauważono, że głoszona doktryna nie zawsze jest poprawna, że używa się udziwnionego stylu, że ta sfera działalności duszpasterskiej oderwana jest od parafii, a w ten sposób nie podlega również jurysdykcji biskupiej, ponieważ nauczaniem zajmowali się głównie wędrowni kaznodzieje, którzy – jak ze smutkiem zauważał kardynał Paleotti – nie znali prawdziwych potrzeb społeczeństwa. Mowa była więc narzędziem, które służyło św. Filipowi do wprowadzenia w życie tych nowych zaleceń, zaś Oratorium, miało ją w sposób systematyczny upowszechnić. Nowością mowy był nie tylko jasny, prosty styl (pamiętajmy, że już ok. 1540 r biskup Triestu Pietro Bonomo określał się mianem „przeciwnika dysput prowadzonych z ambony, i pragnął ciągle słuchać nauczania, jednakże nie via disputationis”), ale również postawa samego kaznodziei, który schodził z ambony i chodząc pomiędzy ławkami, już nie wygłaszał mowy, ale nawiązywał zwykłą, a zarazem pouczającą rozmowę. O sukcesie takiej formuły, która wytrzymała próbę czasu świadczy prośba skierowana do Kongregacji dnia 19 czerwca 1724 r przez nowo obranego papieża Benedykta XIII (wybrany 29 maja 1724 r), który pragnął „co tydzień wysłuchać mowy wygłoszonej przez Waszych ojców na temat historii Kościoła”. Zadanie to zostało powierzone ojcu Andrea Piovani (1657-1730), matematykowi i miłośnikowi architektury, jednak przede wszystkim – znawcy zagadnienia, wygłaszającemu mowy według pierwotnych reguł św. Filipa.

Mowa oratoriańska powstała w momencie gdy napływ dużej liczby odwiedzających uniemożliwił swobodne rozważanie tekstu. Skłoniono się więc ku rozwijaniu głównej myśli przeczytanego słowa nie w ogólnej dyskusji ale w indywidualnym wystąpieniu osoby, którą św. Filip wyznaczał spośród tych, którzy posiadali do tego najlepsze przygotowanie (św. Filip był mistrzem dla wszystkich, ponieważ „w początkach istnienia Oratorium u św. Hieronima nikt nie przemawiał tak, jak lekarze G.B. Modio i Antonio Fucci, błyskotliwy dworzanin Francesco M. Tarugi, studenci Bordini i Baronio, których ojciec Filip tak przygotował, aby nauczając „dotykali raczej serc niż uszu”, aby mówili o „rzeczach dobrych, odpowiednich dla ludzi”, potem zaś zadawał różne pytania na ten temat osobom, o których wiedział, że są w stanie udzielić odpowiedzi, a jeśli ktoś odpowiadał niejasno, pytał dalej słowami płynącymi wprost z duszy, a nie przeładowanymi zbędną elokwencją, gdy zaś zdarzało się, że ktoś zaczynał poruszać problemy scholastyczne, teologiczne, był bezlitosny, w połowie zdania kazał opuszczać mównicę, mówiąc, że tutaj zbieramy się, aby nauczyć się cnót chrześcijańskich i odrzucić grzechy, a jeśli ktoś chce zajmować się doktryną, powinien udać się do szkół, uniwersytetów, których nie brak dookoła.

Carlo Maratta, La Vergine offre il Bambino a san Filippo
Casa dei Padri Filippini, Bologna - ORATORIOSANFILIPPO.ORG

Również po przenosinach ze spichlerza u św. Hieronima do kościoła S. Giovanni dei Fiorentini, około 1564 r, „ojcowie w dalszym ciągu spotykali się na wspólne rozważania u św. Hieronima, aż do czasu gdy Fiorentini wybudowali pomieszczenie przeznaczone na nowe Oratorium nad brzegiem Tybru, i odtąd tam praktykowali swe ćwiczenia duchowe (był to nieistniejący już kościół S. Orso a Ponte, znany począwszy od XV w pod nazwą S. Orsola, dokąd od Wielkiego Czwartku 1574 roku przeniesiono cztery mowy wygłaszane codziennie, Oratorium i biczowanie). O korzyściach wynikłych z tych przenosin czytamy we wspomnieniach Giovenale Ancina przybyłego do Rzymu z Piemontu w 1574 r i Pompeo Pateri z Lombardii w 1575, których natychmiast pochłonęło „Oratorium u św. Jana, w którym codziennie prowadzone są piękne rozważania na temat Ewangelii, cnót i grzechów, historii Kościoła (Baronio), żywotów świętych (specjalność Gallonio po śmierci G.B. Modio w 1560 r i Antonio Fucci w 1566), na koniec zaś odrobina muzyki orzeźwia umysł utrudzony rozważaniami”. Obydwaj nie opuścili już Rzymu i kręgu filipińskiego i - jak pisze jeden z nich - był niezmiernie szczęśliwy, a równocześnie skrępowany, ponieważ każdy chciał go gościć u siebie. Nie jest możliwe dokładne określenie czasu, w którym mowy przeniknęły z Oratorium do kościoła. Nie była to kwestia tylko formalna, bowiem sacrum nowego miejsca spowodowało, że mowy, do tej pory związane z osobami świeckimi, będącymi równocześnie ich przedmiotem i podmiotem, stały się całkowicie domeną duchownych. Wokół tej nowej odmiany mowy, która pozostała niezmieniona co do stylu i treści, powstało tzw. „duże” lub „kościelne” Oratorium, pochodzące bezpośrednio od inicjatywy zapoczątkowanej przez św. Filipa – w pewnym sensie poszerzenie tej inicjatywy, która sama w sobie istnieje do dzisiaj i żyje własnym życiem pod nazwą „małego” lub „świeckiego” Oratorium. W rzeczywistości „mowa”, która rozwinęła się w kręgu kościoła św. Hieronima na bazie swobodnej wymiany poglądów, jako „wystąpienie”, po przeniknięciu do kościoła oznacza nowy sposób nauczania, tak opisany przez Camillo Fanucci: „w każdy dzień powszedni około godziny 19 (tzn. ok. południa zimą i ok. 15 latem) jak tylko pojawia się któryś z Ojców, lub ktoś z młodzieży, zaczynamy czytać jakąś duchową lekturę. Czytamy do momentu kiedy przyjdzie odpowiednia liczba osób, po czym któryś z ojców zajmuje miejsce przeznaczone do wystąpień, i wychodząc od jakiegoś motywu przeczytanego tekstu, lub na podstawie Ewangelii z dnia, wygłasza mowę, będącą jakby kazaniem, trwającą dokładnie pół godziny, mając przed oczami klepsydrę. Gdy przesypie się już cały piasek w klepsydrze rozlega się dzwonek na znak końca mowy. Rozpoczyna się druga mowa i następne, aż do czterech, co trwa dokładnie dwie godziny”. Obecność św. Filipa podczas tych rozważań w kościele dowodzi, że aprobował on to nowe działanie, któremu sam również poświęcał się aż do pewnego dnia w 1589 roku, gdy „wszedłszy na mównicę wybuchnął wielkim płaczem i nie mogąc powiedzieć ani słowa zszedł, aby nigdy więcej już na nią nie powrócić”. Jak wyznał współtowarzyszowi Marcello Vitelleschi, kiedy już rozpoczął jakieś dzieło wolał aby inni, o wiele bardziej do tego odpowiedni, kontynuowali je, również poza Oratorium. Było to zresztą zgodne z jego sposobem działania. Praktykowanie mowy „kościelnej” pozostało w centrum zainteresowań Kongregacji powstałej w 1575 roku. Jej utworzenie było ukoronowaniem wysiłków najroztropniejszych uczniów Filipa, od Talpy po Bordiniego, którzy pragnęli zagwarantować przetrwanie dzieła św. Filipa, czuli się za nie odpowiedzialni w zmieniającej się rzeczywistości. Doprowadziło to stopniowo do przejęcia całkowitej kontroli nad wszystkimi inicjatywami Oratorium, łącznie z „małym” Oratorium, które już w 1610 roku traktowane było na równi z „wszystkimi innymi dziełami naszego domu” i do odebrania im wszelkiej autonomii (w dekrecie z dnia 30 marca 1610 roku, powtórzonym 14 kwietnia 1691 roku czytamy: „braci i świeckich zarządców obowiązuje tylko jedno prawo, polegające na wykonywaniu poleceń Prefekta, będącego jednym spośród nas, on zaś musi odwoływać się do Prepozyta, jak wszyscy inni funkcyjni Kongregacji)”. W XVII wieku ojcowie zaczęli przykładać coraz większą wagę do mów „kościelnych”, które zyskały większe znaczenie niż te wygłaszane w „małym” Oratorium. Tendencja ta została oficjalnie zatwierdzona w połowie XVIII w., czego dowodzi seria dekretów poświęconych ustanowieniu ilości mów, co uzależnione było od tego ilu ojców mogło je głosić. W 1743 roku, w związku z epidemią grypy, która niespodziewanie zmniejszyła tę liczbę do 15, przejściowo przyjęto zasadę ograniczającą z 4 do 3 ilość mów wygłaszanych w dni powszednie. Na mocy dekretu wydanego w 1748 roku zasada ta stała się ostateczna i nieodwołalna, bowiem nie zezwalano na wygłaszanie 4 mów jeśli liczba kaznodziei nie przekraczała 20. W rzeczywistości liczba ojców Kongregacji Generalnej nie przekraczała zazwyczaj 18 – 20, co dowodzi, że Kongregacja przyznała pierwszeństwo mowom „kościelnym”, którym stopniowo podporządkowywano mowy wygłaszane w małym Oratorium. Wygłaszano je już tylko w dni świąteczne, ponieważ jak czytamy w dekrecie z 17 lutego 1748 roku „w dniach mniejszych świąt nie ma odpowiedniej liczby słuchaczy”. Ponadto stały się one zaledwie drugim etapem przygotowania młodych oratorian do wygłaszania mów kościelnych (pierwszym etapem była mowa w refektarzu). Świeckim pozostawiono jedynie lekturę tekstu w języku włoskim, uprzednio wybranego przez Prefekta. Z pierwotnej mowy filipińskiej zachowały się jedynie styl, schemat, tematyka i czas trwania, który nigdy nie przekraczał pół godziny. W tej formie mowa przetrwała przez wieki, a u progu XIX stulecia dostarczyła najwspanialszego dowodu swojej żywotności. Podczas dwóch lat trwania jakobińskiej Republiki Rzymskiej, gdy rozproszono duchowieństwo i zakazano większości przejawów kultu religijnego, mowa przetrwała w zaciszu pokoi św. Filipa i pozwoliła społeczeństwu wstrząsanemu różnymi odmianami republikańskiej gwałtowności zachować świadomość własnej tożsamości.

1 sierpnia 1814 roku nieliczni ojcowie zebrali się po raz pierwszy po tym, jak Kongregacja zniesiona przez „rząd francuskiego agresora” w 1811 roku, została znów przywrócona do życia przez Piusa VII w lutym 1814 roku. Ojcowie nie byli już w stanie kontynuować praktyki wygłaszania mów kościelnych i od tego czasu nie odnajdujemy już tego zagadnienia w dekretach. Jednakże zasada, która cztery wieki temu legła u podstaw tego działania, pozostaje wciąż żywa w mowach wygłaszanych przez oratorium świeckie każdego roku w ramach Kongregacji, lecz przy pełnej autonomii, w auli Borrominiego. Jest to dobrowolne działanie stanowiące najgłębszy wyraz filipińskiego wolontariatu, wiernie oddające jego ducha, zwracające się dziś tak jak kiedyś w stronę najbardziej zaniedbanych członków społeczeństwa. Przy tym nie ogranicza się ono do materialnej strony życia. Zwraca uwagę na wzrost moralny i intelektualny tych warstw społeczeństwa, które nieodmiennie pozostają odcięte od wielkich sanktuariów kultury. Jedną z najbardziej oryginalnych myśli św. Filipa jest właśnie wykorzystanie kultury jako narzędzia duszpasterskiego dla dorosłych (o najmniejszych pomyślał jako pierwszy Calasanzio organizując kształcenie ludu, jako zupełnie odmienną inicjatywę). Dzięki swej formacji intelektualnej św. Filip zauważył jak dobroczynne mogą być skutki jej upowszechnienia, na przykładzie rezultatów jakie przyniosły działania protestanckie. Ta idea, zrodzona w specyficznych warunkach, aby zaspokoić określone potrzeby, pozostaje i dzisiaj w pełni aktualna.


FRAGMENT Tłum. Anetta Knyspel
dr Maria Teresa Russo Bonadonna
U ŹRÓDEŁ ORATORIUM ŚW. FILIPA
Oratoriana 41 (2001) s.49 - FILIPINI.PL
https://filipini.pl/oratori/oratoriana041.pdf

Komentarze

Popularne posty